Biblioteka

 

Newsletter

Jeśli chcesz otrzymywać na swoją skrzynkę mailową bezpłatny informator kulturalny, w którym znajdziesz najświeższe informacje o wszystkich wydarzeniach kulturalnych w Twoim mieście wpisz adres e-mail

wyślij

 

Spotkania autorskie - spotkania 2001

27 lipca - Piotr Szewc

>> 27 lipca - Piotr Szewc

PIOTR SZEWC Urodził się 27 VIII 1961 w Zamościu. Poeta, prozaik, krytyk literacki. Zadebiutował wysoko ocenioną, obficie omawianą, przełożoną na sześć języków powieścią Zagłada (1987). W 1981-86 studiował filologię na KUL. Od 1986 współpracuje z prasą: 1986-89 związany z „Za i Przeciw”, 1995 ze „Słowem”, „Dziennikiem Katolickim”, od 1996 z „Nowymi Książkami”. Opublikował tom poezji Świadectwo (1983, poza cenzurą), powieść Zagłada (1987), której treść zasadza się na niezmiernie szczegółowych, wykraczających poza rzeczywistość materialną, opisach wydarzeń jednego dnia w sennym kresowym miasteczku oraz powieść Zmierzchy i poranki (2000), będącą kontynuacją Zagłady. Autor tomu rozmów z J. Stryjkowskim Ocalony na Wschodzie (1991). Otrzymał nagrodę im. S. Piętaka (1987) i im. S. Wyspiańskiego (1990). W roku 2001 nominowany do Literackiej Nagrody Nike.

28 lipca - Jerzy Pilch, Dorota Terakowska

>> 28 lipca - Jerzy Pilch, Dorota Terakowska

JERZY PILCH
Urodził się w Wiśle. Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Był felietonistą i członkiem redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Obecnie publikuje na łamach „Polityki”. Wydał tom prozy Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej (Puls 1988), za który w 1989 roku otrzymał Nagrodę Fundacji im. Kościelskich, powieści: Spis cudzołożnic (Puls 1993), Inne rozkosze (Wydawnictwo a5 1995) i Tysiąc spokojnych miast (Puls 1997), Monolog z lisiej jamy (UNIVERSITAS 1996) oraz dwa wybory felietonów z „Tygodnika Powszechnego”: Rozpacz z powodu utraty furmanki (Znak 1994) i Tezy o głupocie, piciu i umieraniu (Puls 1997). Jest posiadaczem Paszportu Polityki; czterokrotnie nominowany do Literackiej Nagrody Nike.

DOROTA TERAKOWSKA Urodziła się w Krakowie. Socjolog, pisarka, dziennikarka. W latach 1965-68 była pracownikiem naukowym w Pracowni Socjologii Kultury przy Pałacu pod Baranami, w latach 1969-81 i od 1991 redaktor i publicysta „Gazety Krakowskiej”, „Przekroju” (1976-89), „Zeszytów Prasoznawczych” (1983-89), jest współzałożycielką i współpracownikiem „Czasu Krakowskiego” (1990). W latach 1971-81 była członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Stowarzyszenia Pisarzy Polskich (od 1989), Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych (od 1982). W 1986 roku wydała powieść Guma do żucia. Pisze ksiażki dla dzieci i młodzieży z gatunku fantasy. Otrzymała trzy nagrody polskiej sekcji IBBY – Światowej Rady Książek dla Młodzieży za powieści: Córka czarownic (1992), Samotność bogów (1998) i Tam gdzie spadają Anioły (1999) oraz nagrody: „Dziecięcy bestseller 1995” za książkę Lustro Pana Grymsa, „Najlepsza Książka Wiosna 98” za Samotność bogów; w 1998 roku nominowana do Paszportu „Polityki”.

4 grudnia - Krzysztof Petek

>> 4 grudnia - Krzysztof Petek

Miejsko-Powiatowa Biblioteka Publiczna w dniu 4 grudnia 2001 roku zorganizowała spotkanie z Krzysztofem Petkiem, autorem cyklu powieści sensacyjno-przygodowych dla młodzieży.

Krzysztof Petek urodził się w Wadowicach, od najmłodszych lat związany był z harcerstwem, uczestniczył w ponad 300 wyprawach i biwakach. Już w liceum został dziennikarzem, rozpoczynając publikowanie w ogólnopolskich czasopismach. O sobie mówi, że jest bardziej dziennikarzem niż pisarzem. Ogromnym powodzeniem wśród młodzieży cieszy się jego seria powieści "Porachunki z przygodą", autor obecnie pisze kolejne książki, do których czytania skutecznie zachęcał zebrane dzieci.

W spotkaniu liczny udział wzięły dzieci i młodzież ze wszystkich oleckich szkół podstawowych oraz z Gimnazjum nr 1 w Olecku. Podczas spotkania autor opowiadał jak powstają jego książki, przybliżył dzieciom zawód dziennikarza oraz bardzo barwnie przedstawił na czym polegają prowadzone przez niego szkolenia survivalu.

Krzysztof Petek zachęcał dzieci do odbywania wspólnych wycieczek po przygodę oraz podejmowania prób pisarskich.


galeria

13 grudnia - Adam Andryszczyk

>> 13 grudnia - Adam Andryszczyk

13 grudnia 2001 r. w czytelni Miejsko-Powiatowej Biblioteki Publicznej odbyło się spotkanie autorskie z Adamem Andryszczykiem, wszechstronnie uzdolnionym artystą, "człowiekiem renesansu", uprawiającym różne gatunki sztuki, ciągle podejmującym nowe wyzwania. Adam jest laureatem wielu festiwali, m.in. trzykrotnie wszedł do "Złotej Piątki" OPPY w Warszawie, pisze i komponuje piosenki. Powodem, dla którego to spotkanie odbyło się właśnie teraz, było wydanie jego debiutanckiej powieści pt.: "Krymski Łut". Czytelnia biblioteki, jak zwykle na tego typu spotkaniach, "pękała w szwach". Przyszli przyjaciele autora, wielbiciele jego twórczości, młodzież. Adam w spo-sób niezwykle interesujący opowiedział o swoim życiu, o tym, w jaki sposób doszło do napisania tej książki.

urodził się 13.05.1964 r. w Kowalach Oleckich. Absolwent Wyższej Szkoły Pe-dagogicznej w Olsztynie. Od 1989 roku członek Polskiego Związku Autorów i Kompozytorów Muzyki Rozrywkowej (ZAKR). Laureat wielu festiwali (m.in. Festiwal Piosenki Studenckiej w Krakowie, Spotkania Zamkowe "Śpiewajmy Poezję" w Olsztynie, występ na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, nagroda Ministra Kultury i Sztuki za teksty na MSTiWPA w Myśliborzu, nagroda lite-racka pisma "Student").

W latach 1997-98 związany z teatrem plenerowym "IOTA", gdzie pisze muzykę do spektakli (m.in. "Dwoje ludzieńków" wg B. Leśmiana). Od jesieni 1998 roku występuje na scenie "W.A.N.N.A." przy teatrze dramatycznym im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Oprócz piosenek i wierszy pisze prozę. Jest współzałożycielem olsztyńskiej Sceny BABEL. W osiemnastej edycji OPPY `2000 (Ogólnopolski Przegląd Piosenki Autorskiej) w Warszawie, został laureatem "Złotej Piątki".

Wydał zbiór wierszy "Jeszcze - proszę o dreszcze". Aktualnie ukończył powieść sensacyjno-przygodową p.t. "Krymski Łut".

Ten, kto urodził się trzynastego maja (nie w piątek), może już mówić o wielkim szczęściu. Z natury jestem pogodnego usposobienia. Nie zmieniła tego nawet wielość pogrzebów w jakich przyszło mi uczestniczyć od piątego roku życia. Wychowywałem się z matką, która trzykrotnie wychodziła za mąż i dwa razy owdowiała. Mój drugi ojczym pobył w domu zaledwie... jeden dzień. W niespełna trzy miesiące później dołączył do reszty mojej rodziny w Niebiesiech.

Jak wspomniałem, pierwszych piętnaście lat (szkoła podstawowa) upłynęło mi w ciszy i spokoju, pod matczynym okiem, w zadumie Pięciu Kilometrów Niczego, czyli Kowalach Oleckich, gminnej miejscowości w paśmie Mazur Garbatych.

Później uczyłem się w oleckiej "sorbonie", czyli zawodówce, na kierunku "kierowca mechanik pojazdów samochodowych". Mieszkałem na stancji i w kajeciku odznaczałem przewagarowane dni. Po trzech latach wyszło, że... przez rok nie było mnie w szkole.

Cud? Nie. Fart.

W zawodówce zacząłem interesować się muzykowaniem: grą na perkusji i gitarze. Jak większość kolegów z podwórka, tak i ja uczyłem się gitarowych "chwytów" (o akordach nikt z nas nie słyszał) i rżnąłem na okrągło ówczesne przeboje Laskowskiego. Był to czas, kiedy zacząłem grać na wiejskich zabawach i weselach. Nie wstydzę się tego. Były to lata durne i chmurne. Oprócz nowych "chwytów" nauczyłem się palić i pić. Kiedy znudziło mnie zabawowe granie, założyłem zespół rockowy "Zakaz Biwakowania". Jako najstarszy (siedemnaście lat), miałem najwięcej do powiedzenia: pisałem teksty i muzykę. Grałem na gitarze elektrycznej i śpiewałem. Naszym największym sukcesem było zakwalifikowanie się do finału Ogólnopolskiego Konkursu Młodych Talentów. Tak, tak, na jednej scenie (olsztyńska "Urania") zagraliśmy z "Oddziałem Zamkniętym" i "Republiką"...

Cud? Nie. Fart.

Następne trzy lata przeniosły mnie do Suwałk. Uczyłem się tam w technikum samochodowym. "Zakaz Biwakowania" rozpadł się. Na powrót zacząłem grać na perkusji. Los zetknął mnie z suwalskim zespołem "Tangram", którego lide-rem był Marcin Wawruk - jak czas pokazał, późniejszy laureat "Fryderyka" i muzyczna ostoja Norbiego. W "Tangramie" grałem na bębnach. To Marcin mnie nauczył grać z nut na tym instrumencie. Potem zostaliśmy bez lidera (wy-jechał) i los zetknął mnie z ełcką grupą "Bezkrólewie" - następcami legendarnego zespołu "Ogród Wyobraźni". Art rock non stop. Perkusja i nuty. Niektórzy mieli mnie za idiotę widząc, że coś zapisuję. Inaczej nie sposób było grać tak połamanej muzyki przy próbach raz w tygodniu. Dojeżdżałem z Suwałk. Z "Bezkrólewiem" wygraliśmy jakiś konkurs w Łodzi i dostaliśmy się na "Rockowisko". Nie pojechaliśmy.

Miałem dość dojazdów, prób, nieustannych kłopotów z salą, sprzętem, dyrekcjami kolejnych Domów Kultury. Za trzy tysiące złotych (1984) i całą dyskografię SBB na czarnych krążkach (mam je do dziś) sprzedałem elektryczną gitarę. Pojechałem do Gdyni, gdzie u Tomka Grzeszczaka zamówiłem gitarę klasyczną. Było to czarne pudło, jedno z trzech w Polsce (na jednym takim grał Tomek Olszewski), które niesamowicie brzmiało i nie mieściło się do standardowych futerałów. Targałem je w futerale od akustycznej "dwunastki".

Maturę i dyplom technika-mechanika pojazdów samochodowych zdobyłem w 1985 roku. Aby było ciekawiej, swoje papiery złożyłem do... Teatru Muzycznego w Gdyni. Kandydatów było stu. Zdało (w tym i ja) dwudziestu jeden. Po czym na korytarz wyszedł pan Gruza i oznajmił, że miejsc jest czternaście, a pierwszeństwo mają osoby, które nie dostały się w roku ubiegłym, oraz te, które przez ostatni rok pracowały w teatrze jako chórzyści lub statyści. Resztę (pozostałą siódemkę) zaprosił za rok. Obiecał, że wówczas my będziemy mieć pierwszeństwo.

Miałem już wyuczony zawód, wobec czego na jesieni czekało mnie wojsko. Zrezygnowany wsiadłem do pociągu. W Tczewie do mojego przedziału wsiadły dwie dziewczyny. Z rozmowy wynikło, że wiozą dokumenty do olsztyńskiej WSP. Namówiły mnie do zdawania tam egzaminów. Pani w dziekanacie zapyta-ła, na jaki wydział i kierunek chcę zdawać. Odpowiedziałem pytaniem: a jakie są?

Ja zdałem, tamte dziewczyny nie.

Cud? Nie. Fart.

Studia to szalone lata chwały, szaleństw i sponiewierania aż do bólu. W tym okresie zdobyłem w różnych konfiguracjach zespołowo-solowych prawie wszystkie nagrody na liczących się studenckich festiwalach i konkursach. Ściśle współpracowałem z Krystyną Możejko; pisałem jej piosenki (m.in. "Tęskniacz" - ...prowadź, melodio ma - przebój "YAPY`88"), akompaniowałem, a czasem śpiewałem z nią w duecie (koncert "Debiuty" 1989 rok w Opolu - nowa wersja mickiewiczowskiej "Świtezianki"). Ścisłość tej współpracy zaowocowała córką - Idą . Nasze małżeństwo było początkiem końca naszego związku. Po studiach zamieszkaliśmy jeszcze razem w Kowalach Oleckich, skąd po dwóch latach (1993) Krystyna z córką wyprowadziły się. Dzisiaj, dzięki temu, pomimo że nadal mieszkamy osobno, nadal jesteśmy małżeństwem.

Cud? Nie. Fart.

Po studiach podjąłem pracę w Domu Dziecka. Przepracowałem tam piętnaście miesięcy. Później zwolniłem się. Półtora roku zasiłku. Następnie - pół roku w Pogotowiu Opiekuńczym. Ale jazda! Rok zasiłku. Na koniec - dziewięć miesięcy w internacie. Zwolniłem się na prośbę dyrektora. Rok "kuroniówki" i szlus.

Te wszystkie okresy etatowej pracy i pobierania zasiłków przeplatałem różnymi zajęciami: pracowałem jako mechanik samochodowy, jako pomocnik drwala, kopałem rowy pod kabel telefoniczny w Berlinie, zakładałem ogrody w Belgii, liznąłem trochę geodezji, a najwięcej czasu, bo prawie dwa lata, spędziłem na Krymie. Pracowałem tam jako pilot wycieczek. Pilot, to za duże słowo - moim zadaniem było przewożenie wycieczek z Brześcia do Symferopola i z powrotem. Co tam się działo! Ale o tych cudach piszę w powieści "Krymski Łut".

Przez te wszystkie lata piłem. Piłem coraz więcej i więcej. Krym - to było apogeum picia. Na szczęście, po powrocie ochłonąłem. 15 stycznia 1998 roku to data, kiedy narodziłem się po raz drugi.

Cud? Nie. Fart.

Kiedy trzeźwym okiem zacząłem szukać jakiegoś etatu, doznałem olśnienia! Przecież mam jeszcze jeden, jeżeli nie pożądany, to przynajmniej ciekawy, fach! Dlaczego nie miałbym spróbować tego, co potrafię - a na pewno lubię, robić najbardziej?

Tym sposobem zostałem osobą bezrobotną, bez prawa do zasiłku. A kiedy po dwudziestu latach spotkałem się z kolegą z "Zakazu Biwakowania". Ten, zapytał, co porabiam.

- Gram i piszę - odrzekłem.

- No dobra - na to on - a z czego żyjesz?

- Właśnie z tego...

No i co? Czy to jest cud, czy fart?

Adam Andryszczyk


galeria