Wystawy - Wystawy 2006

>> styczeń 2006 Krzysztof Koniczek
8 stycznia 2006 godz. 17.00
Krzysztof Koniczek
Urodził się w 1955 roku w Olecku. Studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu na Wydziale Malarstwa, Grafiki i Rzeźby. Dyplom w pracowni prof. Waldemara Świerzego.
Autor ekspresyjnych, dramatycznych pod względem form i barw obrazów, w których łączy niekiedy różne materiały i konwencje w celu spotęgowania wyrazu. Ukazuje w nich dramatyzm i niepokój współczesnego świata, a czasem zagrożenia, które są cechą naszych czasów. W płótnach Krzysztofa Koniczka widać, że tworzywo staje się „sługą ducha, który umie nim władać". Większość płócien Koniczka to kompozycje abstrakcyjne, bo w takich niczym nie ograniczonych przestrzeniach znacznie swobodniej dokonuje się misterium koloru. Są to obrazy pulsujące energią wręcz wulkaniczną i nic dziwnego, że wiele z nich zdominował kolor płynącej lawy. Nie wyczerpuje to przecież do końca ani ciekawości malarza, ani jego potrzeby drążenia zagadki form i tak w jego kompozycjach pojawia się kształt geometryczny i to w postaci kuli, tej najdoskonalszej z brył. W ten sposób z przestrzeni szalonego koloru malarz przenosi widza w przestrzeń kosmicznego ładu. Najnowsze obrazy Koniczka - to konsekwentny i logiczny rozwój, bo w płótnach tego malarza, nawet tych najbardziej dzikich, zawsze można było wyczuć jego więź z naturą. Tak tez było, kiedy malował zmysłowe akty, w których pierwotnie łączy marmurową piękność Wenus z Milo z wdziękiem striptizerki.
Najnowsze płótna Koniczka, to już wysmakowane kompozycje koloru i światła, to tajemnicze przestrzenie cokolwiek nostalgiczne i skłaniające do refleksji. W zestawieniu z wcześniejszymi obrazami uderza cisza i spokój tych płócien choć w każdym z nich daje się wyczuć rodzaj oczekiwania - to pejzaże, w których wszystko może się zdarzyć. Na tym wszakże nie wyczerpuje się to, co malarz ma do powiedzenia. Równolegle do tych harmonijnych, aczkolwiek zagadkowych pejzaży, 1 Koniczek kontynuuje nurt ekspresyjnej abstrakcji i widz może oglądać jego niby drzewa, a więc formy bez wątpienia wywiedzione z natury. Ma na swoim koncie kilkadziesiąt wystaw indywidualnych i zbiorowych na terenie całego kraju oraz w Grodnie, we Włoszech, w Paryżu i w Nowym Jorku. Uczestnik wielu plenerów malarskich m.in. w Białowieży, we Włoszech i Paryżu. Autor projektu malarstwa ściennego „Caritasu" w Ełku; zaprojektował wnętrze Klubu „ACK" w Białymstoku, kawiarni „Elida", restauracji w Waliłach; namalował wnętrze kościoła Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Białymstoku oraz zamku w Kiermusach k. Tykocina; projektował plakaty na „Jesień z „blusem"; prace w zbiorach Muzeum Podlaskiego w Białymstoku, w wielu firmach oraz w kolekcjach prywatnych w USA. Kanadzie, Niemczech, Szwecji, Włoszech, Australii, Francji, w Polsce; współorganizator Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już od 12 lat; tworzy akcje plastyczne na „Przystanku Olecko", Niepospolite Artystów Poruszenie; projektuje znaki graficzne np. „Advanced Reining Technology", logo "Mlekovita" czy wydawnictw muzycznych, np. „Kasa Chorych", „JJJhlus". Publikacje m.in. „Malarze Podlasia" album wydany w 2004 r., „Kto jest kim na Białostocczyźnie, Who is Who w Polsce wyd.IV. W młodości Krzysztof Koniczek był zawodnikiem drużyny piłkarskiej „Juvenia", 1973 r - zdobycie tytułu Mistrza Polski Juniorów MKS, Pięciokrotnie mistrzostwo starego województwa białostockiego szkół średnich w piłce nożnej.
Adres:
15-602 Białystok
ul. Stroma 39/12
tel.(085)6012111
tel. kom. 0604 705 585
www.koniczek.com.pl
e-mail: krzysztof@koniczek.com.pl

>> luty 2006 WYSTAWA PLAKATU FILMOWEGO
25 lutego 2006 godz. 17.00
WYSTAWA PLAKATU FILMOWEGO
Plakaty pochodzą ze zbioru operatora filmowego Jerzego Gościka.
Jerzy Gościk zmarł 4 lipca 2003 roku w wieku 69 lat , znany operator filmowy. Ostatnim filmem w jego karierze była "Stara baśń" w reżyserii Jerzego Hoffmana. Urodzony w 1934 roku twórca był operatorem wielu filmów autora "Ogniem i mieczem". Ukończył Wydział Operatorski szkoły filmowej w Moskwie w 1959 roku. Był autorem zdjęć do ponad 150 filmów dokumentalnych, prawie 30 filmów fabularnych i seriali telewizyjnych. Ostatnio pracował nad filmem "Stara Baśń - kiedy słońce było bogiem" w reżyserii Jerzego Hoffmana. Z twórca pracował spotkali się też przy kręceniu zdjęć do "Znachora" (1981), "Do krwi ostatniej" (1978), "Wedle wyroków Twoich" (1983), "Pięknej nieznajomej" (1992) oraz "Ogniem i mieczem" (1999).

>> marzec 2006 WOJCIECH ŁUKASIK - "Ukrzyżowany"
31 marca 2006 r. o godz. 17:00
Wojciech Łukasik urodził się w Warszawie w 1950 roku. 22 lutego – jak Fryderyk Szopen, ale to jedyne podobieństwo. Jest malarzem, a mazowieckie, piaszczyste równiny i wierzby ani go nie pociągają, ani nie inspirują. Co do wierzb, to ma własne. Otaczają staw przy jego ponad stuletnim domu we wsi Czukty na Mazurach Garbatych. Dopiero tu, wśród wzgórz, lasów i jezior, dobrze mu się żyje i maluje. Dom jest przestronny, wreszcie na ludzką miarę – nie to, co warszawskie ciasne mieszkania – a jego połowę zajmuje pracownia malarza. I dom, i całe gospodarstwo mają swoją historię, swoje tajemnice, aż tu gęsto od duchów przeszłości. Wrażliwość artysty żyje z tymi duchami w przyjaźni, choć rozsądek czasem każe odczuć ciarki na grzbiecie i jeży włosy na głowie. Tyle o rozsądku. Po kilku latach mieszkania tu, a właściwie od samego początku, malarz jest bardziej stąd niż z miasta. Co prawda, mówią tu na niego Warszawiak, ale to tak dla odróżnienia, a nie żeby wykluczyć. Ludzie, podobnie jak duchy, są przyjaźni. Dom, krajobraz, ludzie, zwierzęta i duchy składają się na świat malarza. W tym świecie i dzięki niemu powstają jego obrazy, ale zdezorientowany byłby ten, kto spodziewałby się malarstwa pejzażowego, portretu czy scen rodzajowych. Oddziaływanie tego świata nie przekłada się tak wprost na obrazy. Ten związek jest o wiele bardziej skomplikowany i być może najwięcej do powiedzenia mają tu duchy.

>> listopad 2006 Mietek Legus
Mietek Legus - ur. w 1967r. w Olecku. Rysował w „Życiu”, „Kurierze Porannym” i kilku innych wydawnictwach. Przez kilka lat związany z białostockimi „Kartkami”, gdzie pisał, rysował i ogólnie rzecz biorąc - wygłupiał się (jako Mięto Legus) w celu poprawienia bliźnim humoru. Obecnie mieszka i pracuje w Białymstoku.

>> maj 2006 Magda Hueskel i Agata Serafin "Czystość artystyczna"
"Czystość artystyczna"
Uśmiech na twarzy posągu nie składa się z potu, uderzeń dłuta, iskier, które ono krzesze, i marmuru. Uśmiech nie wywodzi się z kamienia, ale z twórcy. (Antoine de Saint-Exupéry, Twierdza)
Obecna wystawa w Galerii Prawdziwej Sztuki im. Andrzeja Legusa jest szczególna. Łączy bowiem jakby dwa światy twórcze. Jeden z nich to stabilny i powszechny świat portretu nacechowany wszystkim tym co go kreuje. Drugi świat to świat poszukiwań artystycznych. Oba światy są całkiem obok i można je oddzielić wyraźnie. Obie artystki Magda Hueskel i Agata Serafin tworzą fotografię czystą, nastrojową, zatrzymującą czas jakby filmowy. Jakby filmowy – czyli zaznaczający ruch lub pobyt modela w kadrze. Co jest ważniejsze, ocena przedstawionego działania artystycznego jest jakby ubocznym torem procesu myślenia artystek. Wszystkie portrety to twarze samych artystek mówiące na fotografii językiem jakby normalnym w tym wypadku: oczy, wargi, brwi – specyficzny język migowy. Jest jednak wśród portretów zapowiedź nowych poszukiwań. Cykl, w którym kobiety fotografują się topless. Cykl zdjęć jest zapewne wstępem do zmiany kierunku poszukiwań artystycznych.
Ten kierunek to jakby druga część wystawy. Wszystkie fotografie pokazane są makro dokumentacją anatomiczną twarzy i jej wnętrza. Duże formaty otwierają przed widzem świat skóry, naskórka i błon śluzowych. Warsztat artystyczny, jaki pokazują nam artystki, jest duży. Ale czy takie przedstawienie i kierunek poszukiwań jest potrzebny? Wystarczy wziąć pierwszy z brzegu atlas anatomiczny lub podręcznik anatomiczny, by znaleźć tam te same fotografie. To już było!!! Choć w zasadzie wszystko już było!?! Ale przecież nie o tym ta bajka. Du Champ wymyślił coś co można by dać jako przykład w tym wypadku, ale on podniósł do rangi dzieła sztuki przedmiot. Tutaj poszukiwania artystyczne poszły w kierunku, który dawno odkryli anatomowie z akademii medycznych. Chciałbym na koniec zacytować wypowiedź Istvana Szabó, co prawda dotyczącą filmu, ale i w fotografii może się ona czemuś przydać. Film to przecież zdjęcia przesuwane przed naszymi oczyma.
„Myślę, że tą wyłączną wartością filmu jest nic innego, jak ludzka twarz, kryjąca tysiące tajemnic, pokazana w zbliżeniu, w rozmaitych kontekstach – w chwili, gdy rodzą się w niej i zmieniają na naszych oczach uczucia, myśli ulegają metamorfozie... tę twarz potrafi pokazać tylko kino”.
Myślę jednak, że i sama fotografia może czegoś w tej dziedzinie jeszcze dokonać. Vale!
Bogusław M. Borawski
galeria